Raz w roku zdarza się taki dzień, w którym Pan Sentio obchodzi rocznicę swych urodzin. Ostatnio padło na pewien jeszcze jesienny poniedziałek. Pan Sentio to miłośnik prezentów praktycznych, natomiast Jo Da to postać znana z podarunków zupełnie niepotrzebnych, w które jednak włożone jest całe serce. Zatem Pan Sentio, jak się już pewnie domyślacie, dostaje na urodziny dwa prezenty - jeden, który cieszy jego samego i drugi, który cieszy mnie. W tym roku padło na szampon do brody, aby mógł dbać o swój drwalozarost (bo to w końcu mężczyzna z krwi i kości) oraz to, nikomu niepotrzebne coś:
To książka, która została przeze mnie totalnie przeobrażona. Otwiera się tylko na jednej stronie. A w środku:
oraz życzenia prosto z serca. Ten chłopiec to prześliczny stempel Mo, którego pokolorowałam kredkami akwarelowymi. Użyłam też tuszy Distress, farb i mgiełek z 13arts.