Ostatnio podczas buszowania na pewnym starym strychu znalazłam plik pożółkłych czystych kartek o specyficznej fakturze.Jednym słowem: idealne. W wyniku tego odkrycia popełniłam trzy notesy.
Pierwszy z nich to prezent dla znajomego, który niedługo uda się w podróż do Norwegii. Sporo pisze, a swój zeszyt lubi mieć zawsze przy sobie. Dlatego notes musiał być bardzo prosty, bez zbędnych ozdób, które mogłyby zgubić się gdzieś na szlaku. Dlatego powstało coś maksymalnie oszczędnego.
Tak wygląda z tyłu:
Po wręczeniu dziennika został mi pewien niedosyt. Szybko wzięłam więc do rączek papier, nożyczki i tusz i jednej nocy stworzyłam dwa bliźniacze notatniki. Rzadko zdarza mi się stworzyć dwie podobne prace, ale nie mogłam się zdecydować na kolor. Poza tym, gdy występują w parze, mają w sobie coś uroczego. Przez szykujące się do odlotu motylki są totalnie niepraktyczne - takie lubię najbardziej.
Do zrobienia notesu wykorzystałam UHKowe motyle oraz stempel Lemonade. W tle Świeżo Malowane z Galerii Papieru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz