Był już początek marca, a Joda wciąż nie miała swojego kalendarza. Aż niespodziewanie na jej biurku pojawił się mały prezent. Szybciutko wzięła więc go w swoje łapki i po kilku ruchach nożyczek, szpachelki i pędzla nabrał kawałka jej duszy.
Szczęśliwych i zadumanych Świąt! Ponudźcie się też trochę!
PS Pawłowi ślicznie dziękuję za zdjęcia. ;-)
PS Pawłowi ślicznie dziękuję za zdjęcia. ;-)