niedziela, 4 listopada 2018

Ćma


Był już późny wieczór, gdy usłyszałam trzepot jej skrzydeł obijających się o szybę. Była większa niż jej siostry, których martwe ciała z taką mnogością słaniały się gdzieś w kątach mojego pokoju i które tak pieczołowicie zbierałam do pudełeczka po stalówkach, by później je narysować. Chcesz wejść? Proszę. I już była w środku. Wtedy dopiero zrozumiałam i przestraszyłam się. Zginie jak inne. Poczekaj, wróć, wypuszczę Cię. Ale ona już gdzieś zniknęła.

Rankiem siedziała na szybie. Bardzo ostrożnie otworzyłam okno i pokazałam jej drogę na wolność.


W tym zeszycie Rafał będzie się uczył francuskiego.

wtorek, 4 września 2018

4,44



Trochę się śpieszę, chcę być szybciej w pracy. Schodzę pod rondo razem z gromadką innych, w pośpiechu całkiem podobnych do mnie. On nas zaczepia. Każdego po kolei. Pyta o jedzenie, ale nikt z nas się nie zatrzymuję. Odruchowo kręcę głową, przyspieszam. Nie dziś.

Jestem już kilkadziesiąt kroków dalej, gdy w twarz uderza mnie myśl. Gdzie jest człowiek?

Zawracam, wbiegam po schodach na górę. Na co ma ochotę?

Kupuję mu czosnek, kilka pomidorów, dwie cebule. To wszystko kosztuje mnie 4,44. 

Zawrotna cena człowieczeństwa.