środa, 23 listopada 2016

Po warsztatach z Gurianą


W ostatnią sobotę na Art in Town spróbowałam czegoś zupełnie nowego. Co prawda warsztaty z Gurianą to nie był mój pierwszy raz z lutownicą, ale jeszcze nigdy nie używałam jej w ten sposób. Dorota uczyła nas, jak z płaskich kawałeczków miedzi stworzyć coś zupełnie nowego - małą ramkę na tekst. Długo czekałam na te warsztaty i byłam bardzo podekscytowana. Tworzyłyśmy na bazie starej książki w bardzo gurianowym, tkaninowym i postrzępionym stylu. Mam nadzieję, że udało mi się na zdjęciach przemycić choć trochę tego babcinego ciepła, które kryje się w moim nowym art journalu.



Przepraszam, że ostatnio jest tu tak mało słów, które przecież są dla mnie bardzo ważne. Dookoła tłoczy się zbyt wiele smutków i obowiązków, a potencjał klawiatury muszę poświęcać na sprawy mniej memu sercu bliskie. Działa to przytłaczająco i sprawia, że zaniedbuję sfery, które powinnam pielęgnować.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz